TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

piątek, 8 maja 2015

trochę o Wąsólu Wąsaczu

Znowu bohatersko zdał egzamin. To był dla niego trudny, nerwowy czas: ja leżałam w ciągłym zagrożeniu, Karolka często chorowała, potrzebowała dużo uwagi taty, bo mamy miała mniej. Sam także dużo chorował, miał chyba dwa razy ostrą anginę, często kłopoty ze snem. Tak pięknie się złożyło, tzn tak cudnie wspiera sam Bóg, otacza opieką rodzinę przy nadziei, że M dostał nową pracę od połowy lipca, zatem wcześniej był na wypowiedzeniu z poprzedniej. Co za tym idzie miał trochę czasu, żeby z nami być i przed i potem - fantastyczne! Przede wszystkim starał się zająć twórczo czas Karolci. Często razem wychodzili. W weekendy zabierał ją na wieś, tzn do naszego domu - była zachwycona. Sam także przygotowywał nasz dom... Wynalazłam na  starej tablicy.pl mebelki dla Karolki bardzo ładne i w dobrym stanie - świetna okazja. Wujek Piotrek zrobił Karolci piękne, drewniane łóżeczko z motywami gwiazdek i księżycem - bardzo mi zależało, żeby je wypróbowała wcześniej, żeby się nie zorientowała, że "zabieramy" jej łóżeczko dla Mai. Kupiliśmy także łóżko dla siebie. Nasze pierwsze takie małżeńskie łoże(wcześniej albo rozkładak albo materac). Zupełnie przeorganizowaliśmy sypialnie, żeby to łóżko się tam zmieściło razem z łóżeczkiem "pod ręką". Zasialiśmy przed domem trawę, wreszcie! Przeorganizowaliśmy, zasialiśmy?? Hehe.. dobre. Ja tylko sterowałam z mojego centrum dowodzenia - legowiska dziennego, a M to wszystko fizycznie wykonywał. Jeździł po mebelki, rozkręcał, skręcał, umieszczał, robił mi zdjęcia, potem całą sypialnie sam wymyślił, żeby pomieścić w jej skromnych gabarytach duże łóżko, komodę i łóżeczko. I szafkę nocną - mój kaprys. Zaczęliśmy już myśleć o urodzinach Karolki. Kupiliśmy jej zjeżdżalnię ogrodową - znowu jeżdżenie, skręcanie, ustawianie.. Dzielny ten mój mąż, oj dzielny.Ciut wyprzedzę fakty, choć w swoim czasie się rozpiszę o tym dniu.. no bo co powiedziała kochana żonka jak pierwszy raz weszła do domu...?
A czemu nie umyłeś podłogi?
Ach te żony... ;)

ps. i jeszcze dla Was "kwiatek" z dzisiejszej rozmowy Karolki z tatą.
T: Podoba Ci się moja broda?
K: Nie! Podobasz mi się bez brody. I bez tych okropnych wąsów, ty wąsólu wąsaczu :)

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię czytać Twojego bloga. Pomaga mi w ciężkich chwilach i daje nadzieję, że i u mnie w końcu będzie okej. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń