TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

środa, 20 maja 2015

fałszywy alarm?

 Wiecie jak pachnie taki ciepły świt? Rześkie powietrze. Właściwie to był jeszcze zapach nocy. Z pewnością pozostanie on w mojej pamięci jednoznacznym skojarzeniem z tamtymi chwilami. Taki zapach ciepłej nocy a potem puste korytarze kliniki, pusta poczekalnia.. ach co tu się dzieje za dnia, każdego dnia! Sama nie raz spędziłam na tych krzesłach parę godzin czekając na przyjęcie do szpitala. Teraz od razu mnie położono w poczekalni, poczekalni na lekarza dyżurnego. Wydawało mi się, że jak już mam skurcze co pięć minut, to musimy się śpieszyć, ale co ja właściwie wiedziałam o porodach... Poganiałam pielęgniarkę, bo przecież mam szew, a lekarz długo nie nadchodził. Z drugiej strony..  w końcu jestem w szpitalu, jestem bezpieczna, nie będę się przejmować. Za to przejęty był mój mąż. Gdy wyszłam wreszcie z ambulatorium i powiedziałam mu, że zabierają mnie na porodówkę, że to już nie fałszywy alarm, to wrócił do domu, żeby ogarnąć wszystko, żeby gdzieś ulokować Karolkę i do mnie wrócić, i... pierwsze co zrobił to zabrał się za pranie ubranek.. o szóstej rano:) Tymczasem mi na porodówce dano rozkurczową kroplówkę. Od razu każdemu kto wchodził przypominałam natarczywie, że mam GBS-a  - to moja obsesja-  i dano mi antybiotyk. A potem skurcze wyciszały się. Na obchodzie odłączono leki przeciwskurczowe. Powiedzieli, że właściwie na takim etapie już nie powinno się powstrzymywać porodu, żebym się nie obawiała (kochani.. obawiałabym się parę tygodni temu! teraz byłam całkowicie przygotowana). Ale skurcze ucichły.  Pożegnałam się z porodówką, bo przenosili mnie na zwykły oddział, a szkoda.. tak mi się tam podobało.. A więc jednak fałszywy alarm?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz