TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

wtorek, 11 sierpnia 2015

wreszcie do domu

Wreszcie. Majka była w szpitalu 10 dni a ja piszę: "wreszcie".. Taką to już człowiek ma konstrukcję, dać mu palec...  W każdym razie bardzo wyczekiwałam tego dnia, zmęczona szpitalnymi emocjami i swoimi wyobrażeniami o maleńkim sercu, które chce przytulić się do mamy i małym rozumku, który zastanawia się, gdzie ona jest i co to za szklany, dziwny świat. Przyjechaliśmy naszą trójką, to był 17 czerwiec, przeddzień trzecich urodzin Karoliny. Razem z wypisem oczywiście cała masa wskazówek i szkolenie od rehabilitantki.
A potem już tylko radość. Wychodzimy ze szpitala w czwórkę! Jedziemy najpierw do rodziców a potem do naszego domu (przypomnę tylko, że nie byłam tam od 4 miesięcy)!! I pierwszy raz użyte słowo "dzieci" w naszym rodzicielskim wykonaniu. Liczba mnoga!!! "Bierzemy dzieci"; "Trzeba nakarmić dzieci." Ogromna radość.
Miałam zapas swojego pokarmu odciągniętego wcześniej przez weekend i zamrożonego, wciąż odciągałam co 3 godziny, a od teraz zaczynałam od przystawiania Mai do piersi, potem dopiero butla. Na wszelki wypadek miałam oczywiście zakupioną puszkę mleka modyfikowanego.
U rodziców na spokojnie się pakujemy. Jest mój tata, zachwyca się Maleństwem. Przychodzi także starsza siostra na chwilę. Bardzo się wzrusza witając Majcie.. jej łzy szczęścia czynią z niej przyszłą chrzestną mamę. Myślę sobie wtedy jak bardzo wspólne to było dzieło.. dzięki temu, że każdy coś dołożył od siebie, jakąś pomoc, nasza radość też jest bardziej wspólna. Szkoda tylko, że mama nie zdążyła jej zobaczyć tego dnia. Akurat kończyła późno pracę a ja nie chciałam tak późno wracać do domu, bo chciałam się też tam spróbować odnaleźć i zorganizować. Byłam nastawiona na organizację nowej sytuacji i spokój, ale do dzisiejszego dnia miewam wyrzuty, że nie poczekałam wtedy na mamę.. ona na to zasłużyła najbardziej na świecie.
W drodze do domu zachwycamy się nad nowym stanem naszej rodziny. Nasze DZIECI na tylnym siedzeniu. Mamy dwie córki!!! Karolka wszystko przyjmuje całkiem naturalnie puki co. Bardzo się cieszy, że jedzie do domu. Jeszcze w drodze dzwonię do mojej konsultantki laktacyjnej, ulubionej. Majka bardzo przysypia przy piersi, nie wyjada. Pani Agnieszka stanowczo opowiada się za dokarmianiem z butli po piersi (oczywiście moim mlekiem) dopóki Majka będzie przysypiać.
I wreszcie w domu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz