TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

środa, 12 sierpnia 2015

dom

Witam się z każdym kątem. Wiele z nich jest całkiem nowych, nowe meble i przestrzenie zajęte nowymi sprzętami. Moja sypialnia - całkiem nowa, inna. Męża ochrzaniam, że podłoga nie umyta:) Jestem w swoim domu. Wszystko co mogę, to przygotować miejsce sobie i Majce, przygotować sprzęty potrzebne mi co 3 godziny do karmienia. Wtedy zaczyna się mój pierwszy hardcore, który będzie trwał grubo ponad miesiąc: karmienie piersią a przy tym stosowanie wszelkich możliwych sposobów na pobudzanie maluszka do ssania(chyba tylko polewania zimną wodą nie stosowałam;)), podawanie mojego mleka w butelce - także stanowczo wybudzając z letargu (tą czynnością często zajmował się mąż; musieliśmy bardzo dbać o to, by określona porcja pokarmu została zjedzona -zwłaszcza na początku- ze względu na jej żółtaczkę i śpiochowanie) oraz odciąganie pokarmu, mycie i wyparzanie sprzętu.. W dodatku musiałam dbać o regularność karmień, na początku musiałam nawet wybudzać Majkę po ok 3 godzinach od początku poprzedniego karmienia. Hardcorowy cykl trwał zatem dobre 1,5 h w porywach do 2, co dawało mi maksymalnie godzinę na robienie czegoś innego. Wszyscy chwalili Majkę, że tak ładnie śpi, a mi zazdrościli nie zdając sobie sprawy o ileż więcej mam pracy z powodu jej spania. System działał na korzyść laktacji - to było pocieszające.
Dom. Jak ja już tęskniłam za tym miejscem, które rządzi się moimi i mojej rodziny, prawami. Swój kąt... Moje łóżko.. co prawda dopiero się poznawaliśmy, bo zastało mnie takie świeżutkie, nowe, ale od razu się polubiliśmy. Zresztą materac był stary:)
Cudownie było być u mamy. Czuć się wciąż otoczoną troską, jak za dziecięcych lat. Jak się okazało, szybko miałam za tym zatęsknić, bo chaos domowych przedsięwzięć w moim hardcorowym systemie okazał się być bardzo wysoką poprzeczką. Jednak powrót do domu zawsze jest błogi.. Nawet (a raczej zwłaszcza) Karolka nic nie mówiąc, tryskała radością i odzyskaną swobodą domu, ożywiając sobą każdy kąt.
Przeżywaliśmy cudowne chwile.. zachwycali naszą Nowością, wszyscy razem i każdy z osobna.
Karolka pokochała swoją młodszą siostrę od pierwszego wejrzenia...




1 komentarz:

  1. Znam to, miałam tak z moim starszym Antkiem przez ok pierwsze dwa miesiące, z tym, że ja wszystko robiłam sama, bo mój mąż nie dostał urlopu;)

    OdpowiedzUsuń