TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

środa, 26 sierpnia 2015

Niebo jest blisko

Uwielbiam w byciu katolikiem wiarę w Niebo. To jest niesamowita i ukochana część mojej rzeczywistości, mojej perspektywy myślenia. To jest zarazem kierunek jak i byt, który cały czas trwa i przemawia do mnie w teraźniejszości. Ale żeby nie przemistyczyć, bo ja nieuczona w tym kierunku, żeby za bardzo się wymądrzać teologicznie, to dziś napiszę znowu o Niebie-pocieszeniu. Nadzieja Nieba w wielu sytuacjach jest dla mnie pocieszeniem, szczególnie (ale nie tylko) w sytuacjach straty kogoś bliskiego - myślę, że się ze mną zgodzicie. W najstraszniejszych i najczarniejszych chwilach mojego życia, mimo ciemności i żalu, Niebo było dla mnie jedynym pocieszeniem. Jedynym! Choć moc tego pocieszenia oczywiście objawiała się stopniowo (bo w centrum tragedii ciężko poczuć się pocieszonym). Na wszystkie pytania, które zadaję sobie i Bogu o siebie i o innych, którzy cierpią po stracie dziecka, jedyną pocieszającą odpowiedzią jaką znajduję jest Niebo. Być może się powtarzam, być może nudzę, ale jeszcze raz chciałam bardzo mocno to podkreślić: nawet najkrótsza ciąża, najcichsze maleńkie życie MA SENS w obliczu NIEBA. Ma sens pomnożonej miłości! Ma sens ŻYCIA. I ta miłość, choć jest tak boleśnie nienamacalna, przetrwa i się spełni tam - namacalnie, dotykowo, prawdziwie w relacji, która jak na razie pozostaje utracona.
Zawsze współczułam niewierzącym, nie mogłam zrozumieć jak oni pocieszają się po stracie kogoś bliskiego. Moje doświadczenie pokazuje, że i dla nich pocieszeniem bywa Niebo. Niejednokrotnie spotkałam się z tym, że mimo zdeklarowanej - mniej lub bardziej - niewiary (a raczej obojętności) w takiej sytuacji mówią o Niebie. No bo co powiedzieć dziecku, gdy umiera ukochana babcia, rodzic czy brat? "Twoja ... poszła do Nieba". Czyż nie to mówi się odruchowo?
Czasem zastanawia mnie ogromna ilość porcelanowych i różnorakich aniołków na grobkach małych dzieci. Czego są symbolem? Dla mnie? Tylko Nieba! Ale mam wrażenie, że to czasem  bywa wyraz zakłopotania, pragnienia wiary w Niebo, choć się o nim być może mało wie. Może niektórzy myślą, że nasze dzieci utracone, w Niebie staja się aniołkami, a przecież to nieprawda. Anioły to inne byty niż ludzie. "Spij Aniołku" - na co drugim grobku widnieje taki napis.Albo "Powiększył(a) grono aniołków". Oczywiście nie musi być tak jak ja to teraz upraszczam, może to być taki symbol, może czułość największa. Ale to też jest jakiś wyraz wiary w Niebo (a więc wiary w BOGA?), prawda?
"Bliskie już jest królestwo niebieskie" powiedział Pan (Mt 10,7).. i mam wrażenie, że nie chodziło Mu tylko o dystans czasowy, ale ten zwykły, po prostu odległość od serca.. Niebo po prostu jest blisko.


2 komentarze:

  1. Czasem wyobrażam sobie przepiękne miejsce pewnie są tam góry, woda i pełno kwiatów- ala łąka. Na przeciw wybiegają dwa szkraby które z ogromną radościom wyciągają swoje łapki, biegną w moim kierunku i wołają mama!!!!!! ............ w to spotkanie wierzę..............gdyby nie perspektywa Nieba to nie miałoby sensu ;) Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń