Ciągle tylko piszę o wzruszeniach. Ciągle się na tym łapię. Wzruszam się na widok moich dzieci codziennie.. no może nie codziennie wzruszam, ale codziennie zachwycam - to na pewno!
Dziś widok mojej czterolatki: dwa kucyki skręcające się w loczki u dołu, na głowie pstrokaty kapelusik. Różowa sukienka. Jedzie na rowerku, który przed chwilą dostała na urodziny, ostro pedałuje, choć robi to chyba pierwszy raz w życiu (wcześniej miała rowerek biegowy). Jej twarz tryska radością i dumą.
Wyglądała po prostu przepięknie!
Maja mówi tata. Dziś huśtała się w niebieskiej sukience z podobną radością w oczach, mimo, że huśta się codziennie - uwielbia to. Wydaje się być nigdy nieznudzona.
Uwielbiam je!!
Wybaczcie mi tego nudnego posta, kiedyś na pewno napiszę też o tym jak mnie wkurzają;), ale dziś w dzień świętowania ich urodzin, mimo zmęczenia nie mogłam sobie odmówić wyrażenia mojego zachwytu i wzruszenia. Tyle, dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz