TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

czwartek, 25 czerwca 2015

laktacyjne początki

Miałam mnóstwo zapału w tych pierwszych dniach. Wiedziałam jak to się robi, byłam przygotowana na to, że mnie to czeka i wszystko robiłam tak jak trzeba. Popłynęła siara, potem było mniej, ale nie zrażałam się, bo wiedziałam, że początki są trudne. Poza tym przystawiałam Majkę do piersi jak tylko mogłam. Byłam pełna wiary w laktacyjny sukces, mimo, że Majka swoją przygodę z jedzeniem zaczęła od butelki.
W systemie oddziału odnalazłam się wyśmienicie. Muszę przyznać, że pod względem udogodnień dla mam odciągających pokarm oddział zmienił się nie do poznania. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że teraz jest tam wszystko czego nam potrzeba: jest osobny pokój dla 5 mam wcześniaków z kuchnią i całym potrzebnym sprzętem(oczywiście tym razem się tam nie znalazłam, ale próbowałam sobie wyobrazić jak wiele by dla mnie znaczyło być w pokoju z innymi mamami w podobnej sytuacji wtedy, gdy urodziła się Karola), na każdym piętrze był taki kuchenny segment, z mikrofalą, zlewem i specjalnym płynem do mycia laktatorów i butelek, z czajnikiem elektrycznym. Każda mama w potrzebie dostawała torebkę do sterylizacji w mikrofali i szpitalny laktator, jeśli nie dysponowała od razu swoim. Na piętrze były trzy nowoczesne maszyny - laktatory elektryczne, do których się podłączało ten wymienny sprzęcik i laktator hulał sam, w dodatku ze zmienną siłą ssącą na początku i po jakimś już czasie odciągania(podobnie do tego jak ssie dziecko). Maszynki były lekkie, na kółkach, i chodziły bardzo cicho(niebo a ziemia w porównaniu do tej niebieskiej sprzed trzech lat). Na oddziale wcześniaków, na górze, funkcjonował specjalny pokój laktacyjny, z tym wszystkim o czym pisałam wyżej, z ubikacją, fotelami, stolikiem, z segregatorem pełnym ciekawych artykułów i z okienkiem do pań dietetyczek (ach jakże zrobiło mi się tęskno do mojego "kamiennego kręgu"!). Cały ten laktacyjny świat działał według mnie perfekcyjnie.
Ja znowu w roli eksperta. Dziewczyny zaskoczone sytuacją, widząc że mam już doświadczenie, pytały mnie o to wszystko. Także w roli konsultantki laktacyjnej przy mamie z dzieckiem okazało się, że mogę pomóc.
Tym razem miałam dużą pewność siebie. Pewność, że poradzę sobie bez problemu i z karmieniem i z dzieckiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz