Umawiałyśmy się chyba dwa miesiące, no ale my już tak mamy. W końcu przyjechały do mnie dziewczyny z kamiennego kręgu.. Ada, Justyna, Ewa, z Ewą jej Hania. To było takie wzruszające spotkanie... do głębi. Ja leżałam a one siedziały wokół mnie, między nami różne podarunki. Dziewczynki, tzn Hania z Karolką, bawiły się razem a za nianie robił mój kochany maż - bardzo dobrą nianie:) Było wspaniale. Gadałyśmy jedna przez drugą. Dostałyśmy wszystkie zestaw zimowy, tzn czapki, kominy itp, dla naszych dziewczyn, ręcznie robione przez babcie Manię, którą pozdrawiam, a w którym Karolka przechodziła prawie całą zimę.
Pożegnałyśmy się cudnym i bardzo spontanicznym gestem - naszymi dłońmi na moim brzuchu...
a napisałam im potem
Jeszcze raz Wam bardzo dziękuje. Ciężko będzie się obudzić z myślą że to już po naszym spotkaniu. Cudownie było mieć je w planach, w zanadrzu, czekać na nie, na Was. Wiecie.. Każdy mój dzień jest prawie identyczny. Więc tym bardziej wielkie było to przeżycie:) Mama przyszła, skosztowała ciasta justynowego i powiedziała: niech wpadają częściej:)(...)
- Dziękuję Wam że tak mnie wspieracie na każdym etapie mojej trudnej drogi. Że tak wierzycie we mnie. (...)
- Maja dała czadu po Waszym wyjściu. Chyba obudziła ją cisza;)
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz