Położyłam się, zanurzyłam pod kołdrą i znowu spadałam na samo dno.. Wszystkie moje myśli dołowały i dołowały, leciałam w przepaść, nie miałam pojęcia jak my to przetrwamy, czy przetrwamy.. moje dziecko, moje maleństwo..tak się o ciebie boję..
Karolci wytłumaczyliśmy czemu mama leży. Była bardzo wyrozumiała. Teraz ona czytała mi bajki, nawet mam zapisane: "bajdzio, bajdzio temu... mój bujaćku, mój ćejwony, ćyźbyś nie chciał takiej źony? "
Przed nami był weekend na szczęście, mieliśmy chwilkę, żeby sobie wszystko jakoś poukładać, chociaż spróbować. Ja leżałam a mąż ogarniał wszystko. Do tej pory pamiętam co było na obiad - taki był pyszny. Trochę mnie podpytując, mąż przyrządził udka z kurczaka pieczone na kapuście kiszonej podane z kaszą jaglaną, którą to z kolei zmieszał z cebulką i pieczarkami i doprawił kurkumą między innymi. Nie wiem czy ocenicie, że to do siebie pasuje, ale uwierzcie, było pyszne. Jeszcze pamiętam, że Anka i szwagier wpadli do nas na chwilę, bez dzieci oczywiście, więc M ze szwagrem robili pizze, a my sobie gadałyśmy. Przywiozła mi dużo drobiazgów, które mogą mi się przydać na leżąco lub w szpitalu.
Plan - jedyny możliwy jak uznaliśmy - był taki: przeprowadzamy się do moich rodziców na ten czas, który nam został. Mama już od dawna mnie namawiała, ja mówiłam, że jeszcze nie trzeba.
Przed nami był weekend na szczęście, mieliśmy chwilkę, żeby sobie wszystko jakoś poukładać, chociaż spróbować. Ja leżałam a mąż ogarniał wszystko. Do tej pory pamiętam co było na obiad - taki był pyszny. Trochę mnie podpytując, mąż przyrządził udka z kurczaka pieczone na kapuście kiszonej podane z kaszą jaglaną, którą to z kolei zmieszał z cebulką i pieczarkami i doprawił kurkumą między innymi. Nie wiem czy ocenicie, że to do siebie pasuje, ale uwierzcie, było pyszne. Jeszcze pamiętam, że Anka i szwagier wpadli do nas na chwilę, bez dzieci oczywiście, więc M ze szwagrem robili pizze, a my sobie gadałyśmy. Przywiozła mi dużo drobiazgów, które mogą mi się przydać na leżąco lub w szpitalu.
Plan - jedyny możliwy jak uznaliśmy - był taki: przeprowadzamy się do moich rodziców na ten czas, który nam został. Mama już od dawna mnie namawiała, ja mówiłam, że jeszcze nie trzeba.
I jeszcze jedno, bardzo ważne dla mnie wydarzenie w tych pierwszych dniach leżenia..
Ewa napisała do mnie żebym w określonych godzinach słuchała radia. Czekałam wiec na specjalną dedykację i choć ostatecznie się nie doczekałam (widocznie nie wystarczyło antenowego czasu), to utwór o który wtedy chodziło pomógł mi bardzo właściwie na cały ten czas, który mnie jeszcze czekał. Tego dnia przesłuchałam go chyba z osiem razy a potem też ciągle, ciągle.. Mój hymn bojowy, moja pieśń nadziei.. Ewa.. chyba nawet nie wiesz ile dla mnie to wtedy znaczyło. Bo gdy już miałam hymn zaczęłam się zbroić w nadzieję. Dziękuje Ci!!!
A oto i on:
hymn bojowy
Ewa napisała do mnie żebym w określonych godzinach słuchała radia. Czekałam wiec na specjalną dedykację i choć ostatecznie się nie doczekałam (widocznie nie wystarczyło antenowego czasu), to utwór o który wtedy chodziło pomógł mi bardzo właściwie na cały ten czas, który mnie jeszcze czekał. Tego dnia przesłuchałam go chyba z osiem razy a potem też ciągle, ciągle.. Mój hymn bojowy, moja pieśń nadziei.. Ewa.. chyba nawet nie wiesz ile dla mnie to wtedy znaczyło. Bo gdy już miałam hymn zaczęłam się zbroić w nadzieję. Dziękuje Ci!!!
A oto i on:
hymn bojowy
Bardzo bardzo chcialam dać Ci jakieś magiczne słowa, które pomogą sie odbic, przetrwać, poukladac pozytywnie w głowie. Strasznie sie cieszę, że tak je odebrałaś :-)
OdpowiedzUsuńSłowa tak mogą pomagać, nastrajać, dawać kopa. Trzeba mieć coś, co można powtarzać jak mantrę dopóki się nie uwierzy. Nadzieja to plan:)
UsuńTak. Powtarzać, napisac drukowanymi literami i nakleic "na oczach", nucić w kółko....az sie spowrotem w to uwierzy. Nadzieja to plan :-)
OdpowiedzUsuń