TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

piątek, 5 grudnia 2014

co było inaczej, co tak samo

Co było inaczej?
Przede wszystkim nie leżałam cały czas, tylko polegiwałam. Moją świadomość skutecznie zajmowała Karolka i wszystko to co działo się na co dzień. Było mi z tym tak błogo...
Poza tym wizyty lekarskie miałam co cztery tygodnie, a nie co dwa jak zawsze wcześniej!!To było normalne podejście mojego lekarza, który choć znał moją historię nie przeżył jej ze mną, nie miał na sobie tamtego ciężaru i dzięki temu uczyłam się normalniejszego podejścia do samej siebie. I cierpliwości, i pokory.  To nie było łatwe. Czekałam na te wizyty jak na święta. Częstsze chodzenie do lekarza pewnie uspokajało bardziej. Oczywiście gdy tylko mnie coś niepokoiło od razu dzwoniłam do niego. Jak pisałam wcześniej miałam delikatne krwawienia chyba dwa razy, którymi kazał się nie martwić, obserwować. Uczyłam się nie panikować, oceniać sytuację racjonalnie - na miarę moich możliwości. Jednak były też i takie sytuacje, gdy nic niepokojącego się nie działo a niepokój się pojawiał. Ubzdurałam sobie coś i tak się męczyłam z tą myślą dopóki wreszcie nie nadeszła ta upragniona wizyta, po której nastawał spokój. Kiedyś pamiętam miałam właśnie taki dzień pełen dziwnych myśli. Leżałam sobie i przyszła do mnie Karolka. "Chcesz porozmawiać z Dzidziusiem?" - spytałam.
- Tak!
i Karolka zaczęła rozmowę:

- Cio się śtało? No cio się śtało? Halo!!! Cio się śtało??
(Aż się wystraszyłam)
A potem do mnie:
- Mówi, zie nić się nie śtało! :) :) :)
I tak Karolka zrobiła mi usg:)

Co było tak samo??
Ten ciężar.. że muszę być silna, że muszę walczyć.. że muszę być spokojna, muszę wytrzymać..
że muszę odrzucać złe myśli i nie pozwalać sobie na te zbyt dobre.
Te pytania.. czy panikować, czy nie panikować, czy coś mogę czy nie mogę, czy przesadzam, czy nie przesadzam...
Taki sam lub prawie taki sam ociężały stał się czas. Owszem byłam zajęta Karoliną, miałam zajętą świadomość a to jest nie do przecenienia, ale zaczęłam znowu odliczanie.. ile jeszcze? Który to tydzień? Ile bym dała, żeby był już.....

Pewnego zimowego dnia moja córcia powiedziała do mnie:
"Mamo, jestem z ciebie taka dumna!!" Pewnie był to zasłyszany przez nią zwrot, który powtórzyła automatycznie, ale oczy miałam mokre..
Chyba niczego bardziej nie potrzebowałam usłyszeć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz