TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

sobota, 3 stycznia 2015

Sen o Niebie

Mam nadzieję, że nie porywam się z motyką na słońce, próbując Was pocieszyć lub raczej napisać posta o pocieszeniu. Ja wiem, że jest taki czas, kiedy nie ma pocieszenia. Jest samo cierpienie, żal, pretensja do Pana Boga. I niech tak będzie. Niech po prostu będzie prawda. Wiem też, że najlepszym pocieszeniem jest Pociecha. Nowy człowiek, który zapełni pustkę. A ponieważ ja doznałam takiej pociechy to nie mogę do końca wypowiadać się o pocieszaniu i takiego pocieszenia udzielać tym, którzy jej nie mają lub jeszcze nie mają. Wiem jednak jak potrafi boleć ta samotność, bo przepracowałam tą ciemność latami swojej walki.
Oglądaliście może film "Niebo istnieje naprawdę" ? Obejrzyjcie. Ja nie znalazłam lepszego pocieszenia. Pokazał mi jak bardzo realne jest spotkanie w Niebie moich dzieci. Ja to oczywiście wcześniej wiedziałam, ale moja wyobraźnia tego do końca nie ogarniała. Wyłam jak bóbr na pewnej scenie, z łatwością zgadniecie na której. Moje wzruszenie było tak wielkie dlatego, że zmieniło mi się myślenie o nich - o moich dzieciach, przestałam myśleć o stracie, a zobaczyłam to jak one na mnie czekają. Dlatego uważam, że nie ma lepszego pocieszenia. Napisałabym dużo więcej, ale chcę dać Wam czas na ewentualne obejrzenie tego filmu, więc może jeszcze za jakiś czas wrócę do tematu. Śniło Wam się kiedyś Niebo?
Na tym kazaniu, o którym pisałam, na kazaniu w Boże Narodzenie, ksiądz mówił właśnie o tym jak wielką wartością są dzieci. Mówił do tych, którzy zwlekają  z decyzją o poszerzaniu rodziny, stawiając na pierwszym miejscu karierę, pieniądze itp. Wiem - oklepane, ale piszę o tym, bo powiedział ważną dla tego tematu rzecz: żeby myśleć o tym, co nieśmiertelne, że chwała, kariera i te wszystkie ziemskie rzeczy tu zostaną, a miłość dzieci i do dzieci pójdzie z nami do Nieba, po prostu przetrwa. I właśnie dlatego nasze straty, nasze poronienia miały sens, bo ta miłość która się poczęła pójdzie z nami do Nieba. Bo ona jest wzajemna!!!A to wydarzenie było nieśmiertelne, choć to tak boli.
A żeby to Niebo sobie przybliżyć, wyobrazić, zaczerpnąć go trochę? Patrze na niebo. Tak długo, pół godziny co najmniej. Zwracam twarz do słońca i zamykam oczy...

3 komentarze:

  1. Oglądałam film ale słyszałam, że ksiażka jest jeszcze lepsza - mam zamiar ją wkrótce przeczytać i obejrzeć jeszcze raz film ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny tekst...
    Czy można kupić Twoja książkę z autografem ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) Zawsze można mi wysłać. Odeślę z podpisem:) Napisz maila jakbyś chciała.

    OdpowiedzUsuń