To było nad ranem,wszyscy spali. Serce dudniło we mnie jak ogromny bęben. Pierwsza myśl? Przecież ja zażywałam ibuprom i aspiryne... Gdzieżbym pomyślała.
Wróciłam do łóżka. Sufit spadł na mnie tamtymi obrazami... przerażeniem... strachem... Boże i co teraz??? Co teraz z nami będzie??
Gniotłam w ręce ten test i nie mogłam uwierzyć. Nie wiem jak długo tak leżałam sama ze swoimi myślami, ale w końcu Karolka dała znać ze swojego pokoju, że już nie śpi. M wstał i przyniósł ją do nas. Wtuliła się we mnie. Z nią nam będzie łatwiej - pomyślałam. A potem wsunęłam test w rękę mojego męża....
ps. A skoro wiecie już że end będzie happy napiszę jeszcze, że wzruszam się dziś wspominając tamtą chwilę sprzed roku i patrząc na jej pucatą buźkę przyssaną do mojej piersi, jej rączki zaciśnięte razem jakby modliły się o mleko. Cudowne jest jej istnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz