TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

wtorek, 25 listopada 2014

Pierwszy Prowadzący

A więc jestem w ciąży... Ciąża piąta, poród trzeci - tak to brzmi w medycznym języku.
W moim sercu też wydźwięk tych słów zaczął się zadamawiać: jestem w ciąży, jestem w ciąży, jestem w ciąży... Co to będzie? Jak my sobie poradzimy z naszą Karolką i tym co nadejdzie nieuchronnie: leżenie, hospitalizacja, nie wiadomo jak długo i co jeszcze?? Wyobrażałam sobie to wszystko, co może się wydarzyć, i nie umiałam się w tym odnaleźć. Przecież wiele się zmieniło: mieszkamy względnie daleko od centrum miasta, od lekarzy, szpitali, poza tym jest Karolka, którą ja się opiekuję, gdy mąż jest w pracy - jak na razie nie było lepszych rozwiązań. Poza tym okazało się, że mam infekcję (GBS).. kurcze no! Byłam na siebie zła, że nie zrobiłam posiewu wcześniej, że się nie przeleczyłam, choć miałam logiczne wytłumaczenie - czekałam przecież na marzec. Ale jak szyjka znowu mi się zacznie otwierać?? Tyle pytań..
Jak nietrudno się domyślić u lekarza zjawiłam się prawie natychmiast. Byłam w szóstym tygodniu, jeszcze nie było widać bicia serca. Ustawiliśmy leki, ustaliliśmy plan działania. Poza tym Pan doktor swoim podejściem uspokoił mnie przy każdej wątpliwości:1) brałam lekarstwa gdy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży - kazał mi się tym nie martwić, jak tylko nas coś zaniepokoi to będziemy robić badania; 2)mam gbs-a - powiedział, że teraz co druga kobieta ma i że przed porodem się tylko podaje antybiotyk. Ale mi się otwiera szyjka??? Ale będę miała szew!
Poza tym powiedział ze spokojem, że może się teraz pojawiać krwawienie, które o ile będzie niewielkie i zacznie przemieniać się w brudzenie, to nie należy się zbytnio przejmować i zawsze mogę dzwonić!
Rzeczywiście pojawiało się krwawienie i dzwoniłam do niego, ale zawsze było tak jak przewidywał: było krótkie i niegroźne. Zachowywałam spokój, aż byłam sama zdziwiona ( w poprzednich ciążach byłabym od razu w szpitalu). I to była ta druga strona medalu, ten dziwny spokój, który dawał mi lekarz ale też a raczej przede wszystkim spływał on na mnie prosto z Nieba. Mówiłam Mu: Panie Boże, skoro tak pięknie znowu poczęło się nasze dziecko, skoro ewidentnie nam w tym pomogłeś i miałeś swój pomysł na ten Cud, to proszę.. Ty w pierwszej kolejności prowadź moją ciążę, prowadź...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz