TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

wtorek, 13 października 2015

most miłości

Karmienie piersią było jednym z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Jestem dumna z tego, czego mogłam doświadczyć, czyli karmienia w ogóle - przy Karolci, i pełnego karmienia z Majką. Mimo wszystkich trudów, jestem absolutną zwolenniczką karmienia naturalnego. Jest coś takiego.. takie niezwykłe "coś", taka nić łącząca tych dwojga, takie, że ona daję a ono bierze, taka cudowna zależność. Mnie kosztowało mnóstwo wysiłku, by doświadczyć tych chwil w pełnej radości i spokoju, ale warto było dla nich walczyć i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. I nie wiem jak to jest, ale mimo wszystko teraz, a więc z perspektywy czasu, przede wszystkim te błogie i cudne chwile pamiętam i wspominam. I nawet ośmielę się twierdzić, że za nimi tęsknię:)

Karolka naśladowała mnie na każdym kroku. Powtarzała moje ruchy i gesty. Karmiła piersią swoją lalę dzielnie i bardzo.. profesjonalnie. Poza tym usypiała ja identycznie jak ja Majkę, mówiła do niej tymi samymi zwrotami. Do tej pory (Karolka lat 4 i 4 miesiące, Majka rok i 4 miesiące) zdarza się mojej Karolinie karmic piersią a ostatnio nawet udzielała Majce korepetycji!
- Majka! Dzidziusie karmi się piersią, nie nóżkami!
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz