TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

wtorek, 6 października 2015

hardcore trzeci

Poczułam ogromną ulgę, gdy Majka zaczęła jeść coś poza "mną". Czułam jak schodzi ze mnie to napięcie pełnej odpowiedzialności za jej stan napełnienia żołądka. Cudownie było jej wepchnąć jedzenie łyżeczką i nie martwić się, że jej braknie. Czułam, że wracam do świata żywych:)
A ponieważ się wyluzowałam jakieś dwa kolejne miesiące karmienia przebiegały spokojnie i sielankowo. Laktator spakowałam głęboko i było mi z tym tak dobrze..
I kiedy już myślałam, że tak już będzie zawsze, do końca karmienia piersią, Majka mnie ugryzła.
To było w jakimś ósmym miesiącu jej życia, miała już piękne dolne jedynki a górne właśnie przebiły się przez dziąsło. Karmiłam ją w nocy i nagle poczułam ugryzienie. Nie pamiętam w ogóle jako to było dokładnie i nie wiem czemu wpadłam na pomysł, żeby jej podać drugą pierś, po prostu nie myślałam trzeźwo o tej porze nocy. Ugryzła mnie też w drugą pierś. Takie szczypania wcześniej jej się już zdarzały, ale teraz.. nie sądziłam, że będzie aż tak źle: miałam obie brodawki przegryzione. Dodam może, że nie zdarzyło jej się to nigdy więcej, choć pewnie to zasługa mojej ostrożności.
Na samo wspomnienie tamtego bólu mam dreszcze, zwłaszcza, że podawałam jej piersi do karmienia.. gryzłam poduszkę! Co się zdążyło podgoić, przy kolejnym karmieniu otwierało się na nowo, a nawet bardziej. Teraz wiem, że powinnam była od razu przejść na laktator. Dopiero wtedy gdy zaczęłam odciągać w ciągu dnia rany zaczęły się goić (pierś podawałam Majce tylko w nocy). Na szczęście Maja zechciała pić mleko z butelki. Wygrzebanie tego lakatora po raz kolejny, odciąganie, mycie, wyparzanie... kosztowało mnie wiele wysiłku, także (a raczej przede wszystkim) psychicznego. Cała akcja trwała ponad dwa tygodnie... ale potem już wszystko było dobrze.
Karmiłam Maję 13 miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz