TO CIĄG DALSZY PIERWSZEGO BLOGA - MOJEJ DROGI DO MACIERZYŃSTWA

(O ZAGROŻONEJ CIĄŻY, PORONIENIACH, STRACIE DZIECKA, WCZEŚNIACTWIE, CIERPIENIU I NADZIEI)

CO DALEJ?? CZY MOGĘ LICZYĆ NA JESZCZE JEDEN CUD??

środa, 18 listopada 2015

Maja

I mamy taką kochaną Majkę.  Nie muszę chyba pisać Wam, że trud z jakim przyszło nam się zmagać przyniósł owoc stokrotny! A tą stokrotką jest ONA - nasza druga córeczka chociaż trzeciorodna.
Nie muszę chyba pisać, że nie wahałabym się przeżyć tych samych trudów raz jeszcze, żeby dać jej życie. Nie muszę chyba nic już więcej pisać, bo same możecie zgarnąć to, co jest dla Was najcenniejsze, z kart tej naszej historii. Napiszę więc o niej.
Wiecie już, że jest wrażliwcem od niemowlaka, wiecie też, bo chyba pisałam o tym, że rozwija się wolniej, bo np jeszcze nie chodzi i jak na razie mówią nam, że ma taką naturę leniucha.  
Ale nie wiecie jak wiele ma uroku w tej swojej wrażliwości i spowolnieniu, a to dlatego, że jest pogodna i empatyczna. Majka potrafi przyjść do mnie, potrafi przytulać swoją twarz do mojej, klepać Karolkę po plecach jak płacze.. Majkę łatwo doprowadzić do łez (obecnie wystarczy, że zniknę za rogiem - taki etap) ale i do śmiechu. Wystarczy położyć się na podłodze, zniżyć się do jej poziomu, a ona płacz zamienia w radość i zaczyna jedną ze swoich ulubionych zabaw, wspinanki po mamie lub tacie lub siostrze (choć to niezbyt wysoka "góra" do wspinania). Jej uśmiech jest w naszym domu jak sok malinowy na przeziębienie. Tak dobrze nam robi. Uleczył już niejedną wzburzoną sytuację rodzinną.
Majka jest łakomczuchem. Jedzenie znika w jej buzi sprawnie i szybko. To dla mnie kompletnie inna bajka, niż Karolka- niejadek i wszystkie nasze jedzeniowe perypetie. Każdą zupę zjada sprawnie, łyżeczka za łyżeczką. Drugie danie, które sama je rękami wygląda tak, że mięso, ziemniaki itp wpycha sobie rączkami do buzi, a surowe warzywa (marchewka tarta, pomidory, ogórki itp) pięknie wybiera i wyrzuca poza swój stoliczek.
 Jest młodszą siostrą pełną parą, wpatrzona w Karolkę jak w obrazek. Chciałabym móc oddać w słowach ten cudowny urok ich zabawy. Bardzo często śmieją się na cały dom. Są kotkami, niedźwiedziami (to właściwie to samo tylko więcej wrzasków i ryków jest przy tej drugiej opcji) a najbardziej lubią bawić się w ..hmmm nie wiem jak to nazwać.. może "taczki" :) tzn Karolka ciągnie Maję za ręce lub nogi po podłodze - to już jest sama radość. Oczywiście Majka świetnie tez sprawdza się w roli młodszej siostry - dręczyciela. Zburzy wszystko co zbudowane, pociągnie za włosy, ugryzie w palec, zawsze wlezie w sam środek zabawy i zabierze najpotrzebniejsze zabawki np kartoniki do gry w domino, mimo, że ma innych dostatek. Karolka potrafi wykrzyczeć swoją niejedną frustracje: ""nie lubię cię","idź sobie"; potrafi ją uderzyć, popchnąć, kopnąć.. ale  kocha ją całym swoim dziecięcym sercem. Tęskni za nią jak jej nie ma, martwi się, jak choruje, troszczy, gdy coś ją boli i chwali się nią przed innymi dziećmi. W ostatnim dniu naszego pobytu nad morzem poszliśmy ostatni raz na plażę. Było sentymentalnie, trochę smutno, kłanialiśmy się morzu dziękując za to czym nas obdarzyło. Karolka chyba też odczuła tą melancholię, bo gdy już siedzieliśmy w samochodzie powiedziała: "Maja, bardzo się ciesze, że cie mam". Czy potraficie sobie wyobrazić nasze wzruszenie?
Maja.. jak bardzo się cieszę, że z nami jesteś, jak bardzo Cie kochamy, jak cudownie odnalazłaś swoje miejsce w naszej rodzinie, jak nas uzupełniłaś..  Jesteś naszym kolejnym CUDEM, kolejnym niepowtarzalnym. I mimo całej mojej i naszej trudnej historii kocham moje życie za to, że Pan Bóg wypełnił je walką o ŻYCIE!!!
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz